środa, 13 maja 2015

Majowy tymczasowicz - starter

12 maja 2015 r. Sunia (jeszcze nie ma imienia) przyjechała do Nas, przestraszona z miejsca gdzie szczekało, warczało i biegało wiele psów, takich jako ona, porzucona, samotna skazana na łaskę obcych ludzi. Mimo, że to miejsce wydawało się przerażające, było przez jakąś chwilę jej domem. Nawet odrobinę zaufała jednej z osób, dawała się wyprowadzać na spacer i brać na ręce, nie obyło się jednak bez pokazywania zębów, warczenia i prób kąsania ze strachu. Teraz siedziała w samochodzie kolejnych obcych osób, gdzie ją zabiorą ? po co ? co ją tam spotka ? strach w oczach bezbronnego psa.
Po dotarciu na miejsce, nieśmiało wysiadła z samochodu, była na smyczy i w szelkach. Teren ogrodzony, za płotkiem oddzielającym wjazd od posesji pojawili się nowi koledzy i koleżanki w sumie 6 szt. obwąchiwanie zza sztachet poszło sprawnie i bez znacznej ekscytacji. Jednak czas na zapoznanie ze stadem przyjdzie wkrótce. Ze stresu sunia zrobiła w biegu tzw. 2, teraz pierwsza próba zaniesienia suni do pokoju, nie było łatwo, warczenie pokazywanie zębów próby kąsania... Jednak my nie poddajemy się łatwo, na każdą sytuację znajdzie się sposób. Najbezpieczniej czuła się w samochodzie, tam weszła, posiedzieliśmy chwilę, a ona dała się wziąć na ręce. Cały czas kontrolując co zrobi "nowy" człowiek.
Pokój okazała się ciepłym, suchym miejscem z miękkim kojcem, jedzeniem i wodą. Cały jednak czas, strach przepełniał jej wielkie oczy. Zaległa w posłaniu i próbowała zasnąć, każdorazowo budząc się po najdrobniejszym nawet odgłosie, codziennego życia domowego. Nic nie zjadła i nic nie wypiła, zasnęła przy zamkniętych drzwiach z dala od zgiełku schroniska dla bezdomnych psów.

   
A to ja bohaterka opowieści....