Po dotarciu na miejsce, nieśmiało wysiadła z samochodu, była na smyczy i w szelkach. Teren ogrodzony, za płotkiem oddzielającym wjazd od posesji pojawili się nowi koledzy i koleżanki w sumie 6 szt. obwąchiwanie zza sztachet poszło sprawnie i bez znacznej ekscytacji. Jednak czas na zapoznanie ze stadem przyjdzie wkrótce. Ze stresu sunia zrobiła w biegu tzw. 2, teraz pierwsza próba zaniesienia suni do pokoju, nie było łatwo, warczenie pokazywanie zębów próby kąsania... Jednak my nie poddajemy się łatwo, na każdą sytuację znajdzie się sposób. Najbezpieczniej czuła się w samochodzie, tam weszła, posiedzieliśmy chwilę, a ona dała się wziąć na ręce. Cały czas kontrolując co zrobi "nowy" człowiek.
Pokój okazała się ciepłym, suchym miejscem z miękkim kojcem, jedzeniem i wodą. Cały jednak czas, strach przepełniał jej wielkie oczy. Zaległa w posłaniu i próbowała zasnąć, każdorazowo budząc się po najdrobniejszym nawet odgłosie, codziennego życia domowego. Nic nie zjadła i nic nie wypiła, zasnęła przy zamkniętych drzwiach z dala od zgiełku schroniska dla bezdomnych psów.

A to ja bohaterka opowieści....