środa, 27 maja 2015

Majowy tymczasowicz - piłeczka

Nie pisaliśmy przez kilka dni, ale tylko ze względu na to że każdy z dni był podobny do kolejnego. Jedyną różnicą były postępy Majki. Dała się poznać jako bardzo dynamiczny i żywiołowy czworonóg. Uwielbia ganiać za piłeczką, za każdym razem przynosi ją do człowieka. Jest niezmordowana, chwila przerwy i już jest podskakiwanie i szczekanie na człowieka, rzuć, rzuć ... :). Nadal zwalczamy lęk separacyjny, gdy wychodzimy z domu, Majka zostaje już z całym stadem, jeszcze szczeka i ujada z braku człowieka, ale trwa to trochę krócej. Wiemy też, że zdecydowanie woli mężczyzn, chodzi za mną krok w krok. Muszę to trochę ograniczać, w końcu szukamy jej domu stałego i nie możemy pozwolić żeby zbytnio się przywiązała. Jest w miarę posłuszna, zna komendy: zostań, nie wolno, do mnie, szukaj piłeczki. Dziś np. kosiłem trawnik, przez cały czas chodziła za mną, przez ponad 2 godziny, w miedzy czasie było oczywiście rzucanie piłeczki. Teraz zapisaliśmy się z Majką na wizytę u weterynarza, chcemy zrobić jej USG i sprawdzić czy była sterylizowana.

środa, 20 maja 2015

Majowy tymczasowicz - kim jest ?

Jak to się stało że trafiła do Nas ??? Jej historia jest typowa, wiele pytań mało odpowiedzi praktycznie same przypuszczenia. Została przywieziona pod schronisko, tam prawdopodobnie "właściciel" próbował ją przerzucić przez ogrodzenie. Widząc to pracownicy schroniska zaopiekowali się sunią, niestety od pana nie udało się uzyskać żadnych wyjaśnień. Przez chwilę przebywała w schronisku, jednak to nie miejsce dla niej, z wielu względów nie powinna tu trafić. Po tym jak trafiła do Naszego domu, zaczęliśmy ją poznawać. Prawdopodobnie powodem jej porzucenia był silny lęk separacyjny, jak zostaje sama to wyje, szczeka, próbuje się wydostać niszcząc różne rzeczy, np. drzwi, ściany itp. Jednak jej zachowanie to nieodpowiedzialność człowieka. Zabraliśmy ją do lekarza w drodze była bardzo niespokojna, podekscytowana ale i przerażona z jej oczu płynęły łzy. Na miejscu było już trochę lepiej, trzęsła się ale coraz mniej. Lekarz stwierdził, że Majka ma około 8 lat, ogólnie jest zdrowa, ma ładną sierść i waży 6,4 kg, na brzuszku ma guz, według lekarza jest to przepuklina (ponoć nie groźna). Po wizycie wróciliśmy do domu i zgodnie z zaleceniem lekarza rozpoczęliśmy podawanie leków uspokajających. Zobaczymy co dalej, ale pełni optymizmu będziemy pracować z Majką żeby leki nie były potrzebne a ona była normalnym nieprzelęknionym przyjacielem człowieka. Dziś Majka zasnęła na kanapie, przed kominkiem....

niedziela, 17 maja 2015

Majowy tymczasowicz - weekend

Weekend - 15, 16, 17 maja 2015 r. Majka przez weekend dała się poznać bliżej. Z całą pewnością wiemy, że ma objawy lęku separacyjnego, znów pokój po powrocie z pracy był nie do poznania, firanki zerwane, podkład zrolowany, kocyk zasikany i kupa na środku pokoju. Widać też było próby wydostania się, ślady gipsu ze ściany, obok drzwi. Grunt, że ładnie je i pije. Noc z piątku na sobotę przeszła bez problemowo. W sobotę ruszyliśmy z integracją Majki ze stadem, okazało się że akceptacja jest z obu stron, żadnej agresji do innych psów czy suczek. Majka od początku tymczasu miała problem z załatwianiem na smyczy, po jej odpięciu na posesji zaczęła załatwiać swoje potrzeby. Do domu wraca bez problemu, zawołana podbiega do Nas za każdym razem. Widać że poczuła się u Nas swobodnie. Z ciekawością zwiedza także wszystkie zakamarki domu, i cały czas szuka kontaktu z człowiekiem. Noc z soboty na niedzielę była zgoła inna, zamknięcie w pokoju było dla niej nieakceptowalne, wycie, drapanie, szczekanie, jęczenie aż do zaśnięcia, nad ranem powtórka. Wstaliśmy poszliśmy całym stadem na ogródek, po powrocie poszliśmy wszyscy spać, ona przy otwartym pokoju zasnęła na posłaniu. Niedziela to dzień pełen niespodzianek, Majka fantastycznie bawi się piłeczką, aportuje, lubi też poganiać za patyczkami. biega z innymi psami choć nadal utrzymuje bezpieczny dla siebie dystans. Pilnuje się Nas na każdym kroku, a w domu siada obok lub wskakuje na kanapę i wywala brzuszek. Zniknął przeraźliwy strach przed dotykiem, w jego miejsce pojawiła się potrzeba kontaktu z człowiekiem, tym który jeszcze kilka dni temu był w jej oczach strasznym potworem. Majak ucina sobie drzemki na kanapie, przy kominku, obok naszych psów, nabiera śmiałości. Teraz wyzwaniem jest lęk separacyjny, nad tym trzeba będzie popracować. Majka na kanapie.

czwartek, 14 maja 2015

Majowy tymczasowicz - dzień 2

14 maja 2015 r. Postępy małymi kroczkami, tak można zatytułować dzisiejszy dzień. Dziś sunia zaczęła się powoli przełamywać, wyszła  na spacer, choć tylko po ogródku i oczywiście na smyczy. W sumie 3 razy i za każdym razem nos przy ziemi i wąchanie wszystkiego. Wiemy już, też że sunia reaguje na komendę stój oraz chodź, pilnuje się też człowieka, mimo że nowy. Po spacerach biegiem wracała do pokoju, a tam prosto na fotel z kocykiem, widać że czuje się w nim najbezpieczniej, do tego stopnia że częściej pokazuje brzuszek do głaskania niż zęby. Stres jeszcze jej towarzyszy, zupełnie nie reaguje na nasze psy a one jej nie zaczepiają. Po takich dniach mamy pewność, że cierpliwość to cecha jaką można ćwiczyć przy takich tymczasowiczach. Aha i najważniejsze, po konsultacjach nazwaliśmy sunię MAJKA ... Mam nadzieje, że się jej i wam spodoba.

środa, 13 maja 2015

Majowy tymczasowicz - dzień 1

13 maja 2015 r. Sunia przespała całą noc, nie jadła ale chociaż wypiła całą miskę wody. Rano wciąż spała, choć nadal bardzo czujnie, nie budziliśmy jej, rozłożyliśmy podkład w razie konieczności - siusiu. Dzień pracy zakończył się ok 17. Wracaliśmy do domu z ogromną ciekawością, co zastaniemy po przybyciu. Trzeba zaznaczyć, że każdy tymczasowicz przez pierwsze kilka dni prezentuje swoje umiejętności, nie inaczej było z sunią. Po wejściu do jej pokoju zastaliśmy ciekawy widok, podkład był zrolowany i zasikany, podłoga mokra a sunia siedziała na parapecie, za firanką (wskoczyła po fotelu, który po skoku odjechał). Ile siedziała ? nie wiadomo ale okno było całe w śladach po nosie. Na nasz widok sunia zrobiła siku na parapet (tego wcześniej nie zaprezentował żaden z naszych tymczasowiczów). Dała się wziąć na ręce, chyba była zmęczona bo obyło się bez walki. Wyszliśmy na ogródek, oczywiście w szelkach i na smyczy, sunia od razu podążyła do wyjścia, jednak na razie spacery będą się odbywały tylko na posesji. Nasze psy w tym czasie zajęte były posiłkiem, mimo to dało się wyczuć, że jest poddenerwowana, tak jak wczoraj tzw. 2 odbyła się w biegu i na raty. Nie chętnie wracała do pokoju, nie obyło się bez warknięć, pokazywania zębów, po powrocie czekał na nią posiłek. Ona jednak zaległa w posłaniu i obserwowała nowych ludzi. Na zmianę siedzieliśmy z sunią, oswajając ją z naszą obecnością. Ona drzemała, czuwała i śledziła nasze ruchy, na próby dotyku reagowała, raz uległością a raz warczeniem i pokazywaniem zębów. Wieczór minął szybko, sunia zjadła część posiłku i zasnęła, tym razem spokojnie bez reakcji na dźwięki. Z pokoju dochodził tylko odgłos cichego chrapania ..... :).


Majowy tymczasowicz - starter

12 maja 2015 r. Sunia (jeszcze nie ma imienia) przyjechała do Nas, przestraszona z miejsca gdzie szczekało, warczało i biegało wiele psów, takich jako ona, porzucona, samotna skazana na łaskę obcych ludzi. Mimo, że to miejsce wydawało się przerażające, było przez jakąś chwilę jej domem. Nawet odrobinę zaufała jednej z osób, dawała się wyprowadzać na spacer i brać na ręce, nie obyło się jednak bez pokazywania zębów, warczenia i prób kąsania ze strachu. Teraz siedziała w samochodzie kolejnych obcych osób, gdzie ją zabiorą ? po co ? co ją tam spotka ? strach w oczach bezbronnego psa.
Po dotarciu na miejsce, nieśmiało wysiadła z samochodu, była na smyczy i w szelkach. Teren ogrodzony, za płotkiem oddzielającym wjazd od posesji pojawili się nowi koledzy i koleżanki w sumie 6 szt. obwąchiwanie zza sztachet poszło sprawnie i bez znacznej ekscytacji. Jednak czas na zapoznanie ze stadem przyjdzie wkrótce. Ze stresu sunia zrobiła w biegu tzw. 2, teraz pierwsza próba zaniesienia suni do pokoju, nie było łatwo, warczenie pokazywanie zębów próby kąsania... Jednak my nie poddajemy się łatwo, na każdą sytuację znajdzie się sposób. Najbezpieczniej czuła się w samochodzie, tam weszła, posiedzieliśmy chwilę, a ona dała się wziąć na ręce. Cały czas kontrolując co zrobi "nowy" człowiek.
Pokój okazała się ciepłym, suchym miejscem z miękkim kojcem, jedzeniem i wodą. Cały jednak czas, strach przepełniał jej wielkie oczy. Zaległa w posłaniu i próbowała zasnąć, każdorazowo budząc się po najdrobniejszym nawet odgłosie, codziennego życia domowego. Nic nie zjadła i nic nie wypiła, zasnęła przy zamkniętych drzwiach z dala od zgiełku schroniska dla bezdomnych psów.

   
A to ja bohaterka opowieści....